- Tato! Błagam Cię, nie możemy się spóźnić, to bardzo ważne! - krzyknęłam czekając przed drzwiami do mojego domu. Mój tata zbiegał po schodach zapinając guziki w rękawach swojej śnieżno-białej koszuli i trzymając w zębach krawat. Powinniśmy byli wyjść 15 minut wcześniej. Już nie było możliwości, żebyśmy zdążyli. Usiadłam na krześle w kuchni i ukryłam twarz w dłoniach. Tata zawsze się spóźniał, ale miałam nadzeję, że oszczędzi mi tłumaczenia się za niego chociaż tym razem. Okazało się jednak, że nawet na bankiecie, na którym miałam dowiedzieć się, czy zostałam przyjęta na wyższą uczelnię, będę musiała płonąć ze wstydu wymyślając jakąś wymówkę. Po 5 minutach pakowałam się do samochodu, bardzo uważając, żeby nie uszkodzić mojej sukienki i nie zaczepić o coś bransoletką, którą dostałam od taty na 18 urodziny. Jednocześnie odplątywałam włosy z kolczyków od brata. Tata odpalił samochód i ruszył. Obrzeża Paryża nie są ruchliwym obszarem, ale akurat o 17, nawet tam jest tłoczno. Prosiłam tatę, żeby zwolnił, ale on nie słuchał. Jechał w zawrotnym tempie, a ja okropnie się bałam. Wyskoczyliśmy z tunelu i dosyć ostro wzięliśmy zakręt. Następne co pamiętam to głośny krzyk, nadal nie wiem czy mój, czy taty, mnóstwo szkła i sylwetkę ojca, rzucającego się na mnie, by ochronić mnie przed szklanym deszczem. Potem już tylko szpital, łzy i przeprowadzka...
Siedziałam na wielkim parapecie w moim nowym pokoju. Nawet jeśli mama nie chciała mnie znać, to widocznie zależało jej na tym, żeby wywrzeć na Rogerze wrażenie przykładnej pani domu i mój pokój był wielki, piękny i czysty. Ubrania, poupychane do walizek nadal stały na podłodze w łazience (moje łazience), a mój plecak leżał gdzieś na podłodze pod łóżkiem (gigantycznym łóżkiem). Nie chciałam tu być. Ponad wszystko inne na świecie pragnęłam jechać teraz z powrotem do mojego ciasnego, ale przytulnego domku w Paryżu, położyć się na kanapie i pooglądać francuskie seriale, odgrodzona od świata przez mojej kolorowe zasłony. 'To już nie jest mój dom" pomyślałam, przypominając sobie gorzką obietnicę mamy, że jak najszybciej sprzeda tą kamieniczkę i odda mi pieniądze, żebym mogła wyjść na swoje. Normalnie pomyślałabym, że nie da rady, ale Roger miał firmę zajmująca się sprzedażą nieruchomości. Po prostu musiało im się udać. Kilka łez popłynęło z moich oczu, kiedy przypomniałam sobie, jak lekarz powiadomił mnie o śmierci taty. Słona woda spłynęła po policzkach i skapnęła z brody na moją szarą koszulkę. Po co mi było to wszystko?? Po co mi były te głupie studia?? Gdybym postanowiła tego wieczoru zostać w domu, to nic by się nie stało. Byłabym teraz w salonie i rozmawiała z tatą, a nie siedziała tutaj i się smuciła. Właśnie. To tutaj była największa różnica. Gdybym była w domu, to byłabym szczęśliwa. A tutaj nie potrafię taka być.
Punktualnie o 21 siedziałam w pokoju Alexa i czytałam mu bajkę. Wcześniej wzięłam prysznic i ubrałam się w jakieś stare ciuchy, żebym od razu po uśpieniu brata mogła móc się położyć. Alex już w drodze do domu oświadczył mi, że to ja mam od dzisiaj czytać mu bajki i zabierać go na plac zabaw, więc dostałam rolę pełnoetatowej opiekunki do dzieci! A chciałam być dziennikarzem muzycznym... No nic, takie życie. Do tego mama oznajmiła mi, że razem z Rogerem wyjeżdża do Dover na tydzień, i że przez ten czas będę musiała zająć się Alexem i znaleźć jakąś pracę. Z tym drugim nie było problemu, Josh już dawno obiecał mi staż w laboratorium na swojej uczelni, ale zostawała kwestia małego. Jak ja przepraszam bardzo miałam jednocześnie sprzątać zużyte probówki, myć gogle studentów i czytać bajki brzdącowi?? Po prostu nie miałam możliwości, żeby to pogodzić. Więc powiedziałam to mamie. A ona obiecała, że wyrzuci mnie z domu, jeśli nie wypełnię jej poleceń. Nie pomogło nawet ostrzegawcze spojrzenie Josha i zaszokowany wzrok Rogera. Wiedziałam, że ona jest zdolna, żeby to zrobić. Przykryłam małego kołdrą, zgasiłam światło i wyszłam z jego pokoju. U siebie postanowiłam rozpakować walizki, żeby się czymś zająć. Poszłam spać długo po tym, jak w domu obok naszego zgasły światła. A chłopak, który pomachał mi przez okno, znajdujące się naprzeciwko mojego siedział na łóżku i czytał naprawdę długo.
Hejka :)) Niedługo prawdopodobnie pojawi się mój nowy blog, który będzie... inny :) A na razie mam nadzieję, że rozdział się podoba i proszę, jeśli to czytasz - skomentuj. To nic nie kosztuje, a ja będę wiedziała, że warto pisać :))
~voldzio ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz